czwartek, 30 kwietnia 2015

Black B-DAY!

No witam wreszcie zniecierpliwionych blog-odbiorców! 
Dostałam od was mnóstwo pytań i ochrzanów, kiedy coś wstawię na bloga, więc zgodnie z długo odkładaną obietnicą, wreszcie przychodzę z czymś konkretnym :) Nadeszła wiosna, a pogoda za oknem wręcz błaga o to, żeby z niej korzystać. Kocham jak wszystko zaczyna się zielenić, a temperatura jest na tyle wysoka, że pozwala mi biegać z krótkim rękawem. No kto na to nie czekał?!
Ostatnimi czasy bardzo dużo się u mnie dzieje i przyznaję, że miałam obawy, że przez to wszystko, co najmniej do czerwca, zarówno YT jak i blog będą w nieużytku. Nadchodzą matury, ja nawet prezentacji nie mam gotowej, a co dopiero jeśli chodzi o jakieś naukowe przypomnienie. Postanowiłam jednak zebrać się w sobie i zrobić coś dla siebie i dla was. Nie chcę zaniedbywać tego, co daje mi radość i czym mogę się w jakiś sposób z wami dzielić. Mam nadzieję, że ktoś to doceni :D
Skończyłam szkołę (wreszcie) i co najlepsze, już jutro kończę sobie dwudziestkę! Leci ten czas, oj leci. Jestem z siebie strasznie dumna, bo spełniłam swoje przed dorosłe plany. Osiągnęłam swój mały sukces, zrobiłam coś, czego się w życiu po sobie nie spodziewałam (tak, chodzi o robienie jutubów i o to, że jest was tam już ponad 5K). No jak tu nie czuć się spełnionym? 
Za szkołą ani trochę nie tęsknię, choć w sumie za dużo to nie minęło. Ale wiem, że w tym przypadku nie będę miała za czym tęsknić. Ludzie, którzy mnie otaczali okazali się być stadem fałszywych, szukających sensacji i pretekstu do plotek szmir, których na pewno nie będzie mi brak. Wyłączając jednostki, które wciąż są mi bliskie, rzecz jasna. Jest mi trochę przykro, jasne, ze tak, ale cieszę się, że prawda wyszła na jaw. Tak, wiem, to błąd, że wyciągam tu teraz prywatne brudy, ale mam to gdzieś :P Stało się jak się stało, ale dzięki wszystkim podjętym przeze mnie ostatnio decyzjom jestem wreszcie na prawdę szczęśliwa i czuję się dobrze. Odcięta od kłamstw i fałszu. AMENT!
Jeśli chodzi o strój to cóż, uznajmy, że jest to taki mały berfdej OOTD. Standardowo, wszystko co miałam na sobie to ubrania z drugiej ręki. Kombinezon (tak, to kombinezon) co prawda jest na mnie o jakieś 4 rozmiary za duży, ale przymierzając go w SH byłam zachwycona tym, że układa się niemal jak sukienka. Dałam za niego jakieś dwie dyszki i nie żałuję, bo jest po prostu cudny!











Dziś wzięło mnie trochę na eksperymenty, więc prócz zdjęć zapraszam na 'animowany' OOTD :D Proszę o wyrozumiałość, nie potrafię kręcić filmików stylizacyjnych :D