niedziela, 23 listopada 2014

need it, want it!

Dzisiejsza notka będzie notką na totalnego lenia. Na prawdę, musicie mi wybaczyć, ale ostatnimi czasy kompletnie nic mi się nie chce. Cały tydzień obiecywałam sobie, że dziś sklecę coś fajnego, ale wyszło jak zawsze. Aparat dalej leży rozładowany, a ja zalegam na łóżku, jak kurz na półkach w moim pokoju. Także przepraszam za moje lenistwo i nie obiecuję, ale postaram się poprawić :)
Ostatnimi czasy zamiast przygotowywać się do próbnych matur, ja buszuję po sklepach internetowych i napalam się na setki ciuchów, których prawdopodobnie nigdy sobie nie kupię (cała ja). Normalnie można pomyśleć, że jestem walnięta, ale uwielbiam szukać inspiracji, które nakręcają mnie później do poszukiwań w SH i ni tylko. Dlatego też, w ten totalnie leniwy, chłodny, niedzielny poranek postanowiłam stworzyć małą listę rzeczy, które choćbym się miała skichać, kiedyś wylądują w mojej szafie- a uwierzcie mi, jestem bardzo zawzięta. 

* * *

Obecnie jestem na etapie poszukiwań kurtki na zimę. Wiem, niby ''straszą'', że zima w tym roku nas ominie, ale wiadomo- przezorny zawsze ubezpieczony. Ponad to jestem regularnym użytkownikiem komunikacji miejskiej i wierzcie mi, stojąc co rano na przystanku i czekając na przesiadki, trzęsę się z zimna jak jasna cholera, więc dobra kurtka zimowa to dla mnie podstawa. Generalnie ciężko jest teraz znaleźć w sklepach coś fajnego. Jak widzę te wszystkie parki to już mnie mdli, a to właśnie od nich roi się w sieciówkach. Pod tym względem zaskoczył mnie TOPSHOP, gdzie wpadły mi w oko dwa poniższe modele. 





 Ostatnimi czasy jestem wręcz zboczona na punkcie butów. Jestem wielką zwolenniczką nietypowego obuwia, więc jestem wniebowzięta przeglądając Deezee, Sequin'a, czy inne sklepy tego typu. I choć ostatnio bardzo rozszalałam się z kupowaniem butów, to nie pogardziłabym jedną z poniższych par. Jednakże najistotniejszym zakupem dla mnie obecnie, jest zakup srebrnych szpilek na niedużym obcasie. Tak, na studniówkę postawiłam na srebrne dodatki, więc ubzdurałam sobie też srebrne buty. Może któraś z was orientuje się, gdzie znalazłabym podobne, na stópkę o numerze 35? Byłoby fajnie. :)





1. TOPSHOP
2. Deezee
3. Deezee
4. TOPSHOP


Oprócz powyższego, jak każda baba, uwielbiam duperele. Nie mówię tu o biżuterii, czy patelniach, tylko o pozostałych częściach garderoby. Od długiego czasu poluję na długie ogrodniczki, koronkowe biustonosze, spódniczki w kartę, portki z wysokim stanem czy sukienki z długim rękawem. Ceny robią swoje, więc póki co mogę sobie tylko pooglądać, ewentualnie szperać w SH. Wszystko, co niżej, znalazłam w TOPSHOPIE. 




 








Zaznaczam, że nie jest to żadna notka polegająca na klikaniu w obrazki tudzież linki. Nikt mi za to nie zapłacił (?!), ani nie jest to nic związanego z współpracami. Notka powstała z lenistwa i przez rozładowany aparat.

niedziela, 9 listopada 2014

sweater weather

Jaka szkoda, że ta piękna pogoda, która towarzyszyła nam przez ostatni tydzień tak strasznie się zmieniła. Nie miałam nic przeciwko chodzeniu do szkoły w samym swetrze, na prawdę. Jednakże idzie zima, a to w cale nie sprawia, że czuję się gorzej. Szczerze? Możecie uznać, że jestem nawiedzona, ale nie mogę się do czekać aż (o ile w ogóle) spadnie śnieg. To jest ten fajny czas, kiedy budzisz się w weekend o godzinie dwunastej w południe, patrzysz za okno i cieszysz się, że leżysz w łóżku, bo wiesz, jak bardzo pizga za oknem. Nie wiem jak wy, ale ja to uwielbiam.
Poza tym wielkimi krokami zbliżają się próbne matury. Nie wiem, czy tylko u mnie to tak wygląda, ale im bliżej tych dni, tym ja staję się bardziej leniwa. Po prostu jak na ironię. Obudzę się do nauki pewnie dzień przed, a później będę płakać, że nie zdałam. Cała ja.
Po raz kolejny nie udało mi się stworzyć takiego outfitu, jaki bym chciała. Chyba zaczynam wychodzić z wprawy, albo to to moje skrajne lenistwo. Nie chcę obiecywać, że następnym razem będzie lepiej, bo to wyjdzie w praniu.








niedziela, 2 listopada 2014

call me Wednesday

Wiem, że Halloween było w piątek. Wiem, że nie specjalnie to święto obchodzone jest w naszym kraju. I wiem, że się spóźniłam, ale chrzanić to. Jak wspominałam kilka notek wcześniej, uwielbiam ten dzień choćby ze względu na sam klimat, który można wtedy poczuć. Wszystko wówczas nabiera ''smaku''- powrót wieczorem do domu, księżyc, który nawet nie jest w pełni, świeczki na oknie. Wszystko! Patrząc na mnie, nie trudno stwierdzić, że są to zdecydowanie moje 24 h. 
Niestety, w Polsce (przynajmniej jak na razie) nie jest to dzień za specjalnie celebrowany. Starszyzna stara się na swój sposób z nim walczyć- w końcu jak można cieszyć się ze śmierci i bawić w przeddzień Wszystkich Świętych? No jak można tak grzeszyć?! (Śmieję się oczywiście, ale to głównie dlatego, że jestem niewierząca ). W każdym bądź razie wszyscy wiemy jak to u nas wygląda. W tym roku, z bólem serca, ale nie obchodziłam Halloween za szczególnie. Nie przebierałam się, nie imprezowałam, ale spędziłam ten wieczór równie wspaniale. Dlatego, aby nie wyjść na rozgadaną hipokrytkę, Halloweenową notkę robię dzisiaj- dwa dni po terminie. 
Wiele razy słyszałam, że bez przebierania się, wyglądam jak członek Rodziny Addamsów. Domyślam się, że za każdym razem miał być to pojazd i apel ''WEŹ TY DZIEWCZYNO COŚ ZE SOBĄ ZRÓB'', ale ja odbieram to jako czysty komplement. Rodzina Addamsów to jeden z moich ulubionych filmów fabularnych, a same postaci przebijają wszystko. Dlatego też, kolejny rok z rzędu postawiłam na Wednesday. Myślę, że z nią utożsamiam się najlepiej. 


 






sukienka- River Island
buty- H&M