czwartek, 28 sierpnia 2014

tattoo time

Nie piszę tej notki z wymysłu własnego, a raczej na waszą prośbę. Kilka razy padało pytanie, czy napiszę coś o swoich tatuażach, a że jestem dobroduszna i nie chcę zamulać samymi outfitami to stwierdziłam, że czemu nie?! W końcu grunt to różnorodność. Tak więc oto jestem ja i cała historia mojej przygody z tatuażami. ;) Możesz teraz iść po popcorn, usadowić się wygodnie i pogrążyć w lekturze, która może kiedyś Ci się przyda (chyba, że już miałeś/aś przyjemność doświadczyć tego cudownego uczucia, jakim jest robienie sobie tatuażu). Od razu zaznaczam też, że nie jestem żadnym profesjonalnym znawcą i wszystko co tu opiszę, opiera się głównie na moich własnych doświadczeniach. Jeśli ogarnęliśmy podstawy, przejdźmy do sedna. 


PIERWSZY TATUAŻ
Pierwszy tatuaż zrobiłam sobie zaraz po osiemnastce (ponad rok temu), choć wierzcie mi, ciągnęło mnie do tego dużo wcześniej. Ponieważ ''hardcorowa'' ze mnie baba, korzystając z okazji, zrobiłam sobie od razu dwa. Był to prezent urodzinowy od mamy i pewnej do niedawna jeszcze bliskiej mi osoby. Nie, mimo iż trochę się pozmieniało, nie żałuję, że drugi tatuaż zrobiłam z myślą o tej osobie, bo mimo wszystko jest on dla mnie cenną pamiątką i ma dość spore znaczenie. To jeden z tych tatuaży, z których dumna jestem chyba najbardziej. Niżej wrzucam fotki tych moich dwóch pierwszych cudów. Plecy stawiała mama, obojczyk Osoba X. 



SHE WOLF?
Jak to często bywa, jak się coś komuś spodoba, to nagle zachciewa się więcej. Ze mną tak właśnie było. Doskonale wiedziałam, że na tych dwóch tatuażach się nie skończy, gdyż marzyłam o ciele pokrytym tatuażami od czasów podstawówki. Jak tylko okazało się, że zostało mi po osiemnastce trochę kasy, bez zastanowienia zaczynałam rozglądać się za nowym wzorem. Dlaczego w końcu padło na wilka z kwiatkiem w pysku? Myślę, że osoby, które mnie znają doskonale wiedzą, że jestem zwierzęcą Matką Teresą i to ta cecha podsunęła mi pomysł na kolejną dziarę. Jest to symbol jedności ludzi ze zwierzętami i tego, że nawet zwierzęta okazują się czasem całkiem ludzkie. 

CZO TE PTASZKI?
Po zrobieniu wilka szybko polubiłam zwierzęce wzory. Dość proste w swojej istocie, ale niesamowicie intrygujące. Należę do fanów Harrego Pottera i od zawsze podobała mi się jego Tyto Alba. Tak więc postanowiłam, że następnie to ta własnie sowa pojawi się na moim ciele, a wraz z nią kruk. Wzory, które znalazłam idealnie nadawały się na moje przedramiona, więc tam też się znalazły. Sowa- symbol mądrości i twórczości. Kruk- symbol nieuniknionej śmierci. Huh, tak się trochę mrocznie zrobiło. :D Tatuaże te były robione z półroczną różnicą czasową. Niestety, zepsuty laptop kompletnie wyssał mnie z gotówki i mimo, że chciałam robić obydwa mniej więcej jednocześnie, musiałam sobie trochę poczekać. 





NUMER SZEŚĆ
To ostatni tatuaż jaki do tej pory zrobiłam. Minął prawie rok i wręcz nie mogłam się doczekać na następny. Bardzo, ale to bardzo długo zastanawiałam się nad tym, co kolejnego powinnam na sobie umieścić. Początkowo miały być to dwa koty, pers i sphynx, o którym marzę od kilku lat, ale doszłam do wniosku, że nijak będą mi one pasować do dzikości, którą mam na rękach. Także koty odłożyłam sobie na przyszłość, prawdopodobnie na uda, a sama postawiłam na opiekunkę moich dzikich zwierzaczków, czyli indiankę. Idealnie będzie komponować się z resztą tatuaży, które w niedalekiej przyszłości będę chciała połączyć w rękawy. Szalona jestem, wiem. ;)
Ten tatuaż nie jest jeszcze skończony. Myślę, że to kwestia dwóch tygodni i będę mogła pochwalić się nim w całej okazałości, więc pozwólcie, że póki co nie będę zdradzać co do niego jeszcze dojdzie. Sami niebawem zobaczycie. 

CO PLANUJĘ?
To jest chyba największy temat rzeka, w jaki mogłabym się zagłębić. Tak jak wspominałam, na pewno planuję rękawy, planuję coś na udach i wiele więcej. Jeśli tylko mój portfel mi na to pozwoli oczywiście. W najbliższym czasie biorę się za brzuch i nie mogę się już doczekać! Grosik do grosza i musi się uzbierać. 
Także możecie być pewni, że na tych kilku na bank się nie skończy. Wszystko jest po prostu kwestią czasu. 

BOLAŁO?
Nie należę do tych kozaczków, którzy za każdym razem przy tym pytaniu odpowiadają, że nie. Co prawda ból to kwestia czysto indywidualna, bo każdy człowiek ma swój próg odporności na ból, ale mnie bolało i to nawet bardzo. Co jak co, ale należę do grupy osób o bardzo wrażliwej skórze i kilka godzin na fotelu z igłą w łapie czasem mnie przerasta. Aczkolwiek staram się zaciskać zęby i dosiedzieć do końca. Jak do tej pory dawałam radę. Także boleć, boli, ale jest to ból do wytrzymania. 

KOSZTY?
To też sprawa indywidualna. Ja mam to szczęście, że mam znajomości, ale każde studio i każdy tatuator zawoła sobie za tatuaż inną kwotę. Wpływa na to wiele czynników i po prostu każdy ceni swoją pracę inaczej. 

ŻAŁUJĘ?
Nigdy w życiu. Wychodzę z założenia, że życie jest za krótkie, żeby sobie pewnych rzeczy żałować. Jeśli tatuaż jest faktycznie przemyślany i jesteś świadomy tego, że będziesz go nosić do końca życia, to możecie mi wierzyć, nie ma miejsca na żadne żałości. Cieszę się z każdego tatuażu, jaki noszę i nigdy mi nie przeszło przez myśl, że zrobiłam głupstwo. 

JAK TO BĘDZIE WYGLĄDAĆ NA STAROŚĆ?! 
To pytanie praktycznie zawsze mnie bawi. No jak może wyglądać? Tak samo, tylko trochę przymarszczone. Osobiście uwielbiam patrzeć na starszych ludzi wydziaranych po uszy. Ba, cieszy mnie każdy jeden staruszek, u którego widzę nawet malutki tatuaż. Uwielbiam indywidualistów, którzy nie boją się pokazywać jacy są na prawdę i mają gdzieś opinię innych. Dlatego nie przeszkadza mi to, że kiedyś będę stara, bo każdy będzie. Tak jak wspominałam. Życie jest za krótkie na żałości. ;)

A CO Z PRACĄ?
Niestety, nasz kraj jeszcze nie jest na tyle tolerancyjny, aby osoby wytatuowane bądź po prostu ''wyglądające trochę inaczej'' mogły bez problemu znaleźć pracę. Powoli się to zmienia, ale idzie to polakom na prawdę opornie. To w sumie trochę przykre, bo nasz kraj ocenia nasze zdolności i umiejętności pod względem wyglądu. Ja osobiście nie zamierzam czekać, aż to się zmieni i planuję wyjechać za pracą za granicę, gdzie wiem, że nie będę oceniana pod tak błahym względem. Niestety też, kierunek w jakim się kształcę (hotelarstwo) stawia mi dość duże granice w znalezieniu pracy. Ale nie przejmuję się tym ani trochę. 



Nie mam pojęcia jaki wątek jeszcze w tej kwestii mogłabym poruszyć. To chyba najczęściej zadawane mi pytania i mam nadzieję, że choć po części wam na nie odpowiedziałam. Jeśli jednak nie, walcie śmiało w komentarzach, bo w tej kwestii nie ma dla mnie tematów tabu :)






5 komentarzy:

  1. dlaczego akurat "forever young"? a co masz wytatuowane na plecach? :) wszystkie pasują do ciebie idealnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. osoba X, miała ten sam napis na nadgarstku i tatuując go u siebie miał on nas w pewien sposób połączyć. :) na plecach : ''I want to be part of something beautiful" :]

      Usuń
  2. Ja podziwiam osoby, które odwazyly sie na tatuaz- jeden, a juz jak wiecej to dopiero! Twoje Tobie pasuja idealnie :) z charakterem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow :) Jestem pod wrażeniem. Wilk z różą mega :)

    OdpowiedzUsuń
  4. może poradzisz mi jaki tatuaż pasowalby do sowy która mam na prawej lydce?:)tzn chce mieć cala lewa czesc wytatuowana i polaczyc to z sowa.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń